Na Stadion dotarł dopiero
wczesnym przedpołudniem. Był zły na siebie, bo przez te wszystkie ekscesy droga
zamiast pół godziny zajęła mu prawie dwie.
„Już pewnie wszystkie kramy najbliżej wejścia
pozajmowali” – gderał w duchu.
Wejście
na dawny obiekt sportowy prowadziło przez nowo wybudowaną bramę północną.
Ciężka konstrukcja, wykonana z betonowych podkładów kolejowych, szyn i
stalowych profili przypominała powiększoną i karykaturalnie pokręconą budowlę z
dziecięcych klocków.
Cały teren Stadionu otoczono wysokim ogrodzeniem zwieńczonym zwojami kolczastego drutu. Wzniesiono je oczywiście jeszcze przed apokalipsą, w celu ochrony okolicznych mieszkańców przed stadionową dziczą. Teraz sytuacja odwróciła się diametralnie, bo to właśnie stadionową dzicz trzeba było chronić, przed dawnymi mieszkańcami okolicznych osiedli.