piątek, 22 stycznia 2021

Ballada o prawie-snorku, cz.XV

 

Początek cz.XV

 

- Dzimi, Dent, sytuacja zmieniona – powiedział Barber, gdy znaleźli sobie trochę miejsca w kącie i wszyscy usiedli na skrzyniach.

- Ci tam… - pokazał kciukiem w górę - …to ochrona jednego z polowych laboratoriów. Dziś rano zgarnęli naszych.

Zwierz dorzucił dwa szybkie zdania po rosyjsku. Stary kiwną głową i przetłumaczył:

- Królik i Bies poszli rano sprawdzić pole anomalii na zachodzie. Jak wracali to ich patrol na otwartym terenie zaskoczył. Afgan ze Zwierzem w bunkrze siedzieli, jak tamtych na plac pod bronią przyprowadzili.

Zwierz poderwał się na nogi i rzucił cos w gniewie i zaczął przechadzać się w kręgu słabego światła sodowej, kuśtykając z lekka. Młody z całego monologu zrozumiał tylko kilka soczystych bladinsynów i suk.

Stary uspokoił przyjaciela w dwóch słowach i kontynuował cichym głosem:

- Chłopakom przystawili lufy do głowy i kazali reszcie wychodzić. Bies krzyknął, żeby nie słuchać, to go kopać zaczęli. Tak i kopali, puki Afgan do nich nie wyszedł. Poddać się.

Zwierz podszedł do wysokiego stosu plastikowych kontenerów i ze złością uderzył w niego pięścią. Głos mu się łamał, gdy wreszcie wyrzucił z siebie resztę historii.

-   Zwierz skoczył do tunelu, ale go zobaczyli. – zreferował matowym głosem stary stalker. – Widział jak naszych kolbami biją i ręce im skuwają. Tamci się za nim rzucili, ale im się za minami schował i pistoletem się bronił. Na górze jeszcze go ranili i bał się, że się wykrwawi. – Patrzy na niego smutno i kiwa głową – Aż my nadeszli i granatem mógł tamtych z bunkra dosięgnąć.

Zwierz odwrócił się do nich z twarzą wykrzywioną rozpaczą. Oczy szkliły się w słabym świetle lamp.

- Wy wierzcie – załkał. – Ja nie tchórz. Nie tchórz!

Chłopak patrzył na niego smutno. Nie wiedział co mu odpowiedzieć, ale bardzo chciał mu dodać otuchy. Ale to prawie-snork poderwał się ze swojej skrzynki pierwszy, stanął przed kudłaczem łapiąc go za ramiona i wydeklamował patrząc mu prosto w oczy :

- „I umierając we własnych łożach, za wiele lat, czy chcielibyście zamienić te wszystkie dni, od dziś do wtedy, za jedną szansę, jedną jedyną szansę, aby tu wrócić i powiedzieć naszym wrogom, że mogą odebrać nam życie, ale NIGDY NIE ODBIORĄ NAM WOLNOŚCI”! – ostatnie wykrzyczał tak głośno, że biedny wielkolud aż się cofnął z przejęcia.

Młody uniesiony doniosłością chwili sam zerwał się na nogi i zaczął deklamować:

 - „Raz, przyjaciele, jeszcze do wyłomu,

Lub go zatkajmy trupami Anglików!

Nic tak w pokoju mężom nie przystoi

Jak skromna cichość, milcząca pokora;

Lecz gdy wojenna zagrzmi w uszach trąba,” -… no co się tak patrzycie?

- Sam jesteś trąba – mruknął prawie-snork. 

 

Na szczęście Barber powstrzymał się od deklamowania poezji rewolucyjnej i zarządził inwentaryzację broni i sprzętu. Dent z prawie-snorkiem rozłożyli się z warsztatem na szerokiej drewniane skrzyni pod mocniejszą lampą.

- H&K-416 – mruknął skośny nad smukłym, lekkim karabinem szturmowym. – Mają rozmach motherfuckers. Do tego SIG 226. – Pokazał na nowoczesny pistolet z zamontowanym pod lufą modułem wskaźnika laserowego i małej, ale bardzo mocnej latarki.

- No nie byli pierwsi z brzegu arselicker – dodał wyjmując z broni magazynek i przyglądając się broni pod światło.

Dent wziął w dłonie swojego wiernego endfielda.

- Myślisz, że amunicja z ich karabinów będzie pasować? – zapytał nieśmiało.

Prawie-snork prychnął tylko z pogardą.

- Daj mi to dummy – mruknął przyjacielsko i wyciągnął szponiastą łapę. Złapał za karabin, w dwóch ruchach wypiął magazynek i celownik, a samą pukawę… rzucił pod ścianę.

- Ale… - chciał zapytać zaskoczony Dent.

Skośny go nie słuchał. Zdjął z h&k rozbity, płytkowy kolimator i zastąpił go susatem. Złożył się do broni, uruchomił wskaźnik laserowy zamontowany przy wylocie lufy i wycelował w głąb ciemnego magazynu. Przez chwilę kręcił nastawami lunety, zgrywając celownik z kropką lasera, po czym wyprostował się zadowolony i wcisnął broń w ręce młodemu.

- Masz! – warknął ostro. – Wskaźnik laserowy na bliską odległość, luneta na dalszą. Jesteś teraz jak fucking jednoosobowa armia.

Chłopak przez chwilę przyglądał się nowej broni. Karabinek był mniejszy i o połowę lżejszy niż zabytkowy L85. Manipulatory same układały się pod palcami. Skośny założył sobie na udo kaburę z pistoletem i mruknął pod nosem:

- No to możemy iść na fucking wojnę.

 

Barber ze Zwierzem rozmawiali cicho nad planem rozłożonym na wieku skrzyni. Place wodziły po pożółkłym papierze, pokrytym fioletowymi liniami wyblakłego atramentu. Chłopak ze skośnym stanęli po drugiej stronie.

- Tu jesteśmy – powiedział stary i puknął w niewielki prostokąt narysowany na planie. – Pięćdziesiąt meter pod ziemią i czterysta od bunkra.

Przesunął dłoń na lewo i wskazał kompleks zaznaczony plątaniną linii i symboli.

- Jak oni do bunkra weszli, to ta cała część …- rozłożył palce nad liniami siatki korytarzy - … będzie odcięta. Mnogo ich było?

Prawie-snork spojrzał z pytająco na młodego:

- No laddie? To ty jesteś tu sokole oko.

Chłopak wzruszył ramionami i bąknął niepewnie:

- N-nie wiem. To szybko było. Może kilkunastu, tak w porywach do dwudziestu.

- W każdym razie tędy nie pójdziemy – podsumował stary i wskazał na drugi koniec planu.

- Tu jest drugi kompleks. Tunele idą jeszcze dwa kilometer, a później na powierzchnię. Tam nieskończone, ale można wyjść. – Pokazał na spory obszar zakreślony na mapie.

Zwierz mruknął coś i ciężko westchnął.

- Da, kanieszno – odpowiedział stary. – Ale tu już zona. My tam nie chodzili i cziort znajet co tam będzie.

- No to może … - chciał zaproponować młody. Ale nie skończył.

Magazynem wstrząsnął wybuch. Pancerne drzwi, zmięte potężną falą uderzeniową wleciały do środka. W chmurze pyłu, która przesłoniła wejście mignęły latarki i czerwone igły laserów. Dent próbował usłyszeć coś, przez pisk wwiercający mu się w bębenki uszu. Dopiero po chwili dotarło do niego, że puknięcia, które słyszy to nie popcorn, tylko strzały napastników. Rzucił się za rząd ciężkich skrzyń, potykając się przy tym o lufę własnego karabinu. Dopadli ich.

 

Koniec cz.XV         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz